www.coaaldalie.fora.pl

Kayleight

-To też.
oprawił ją, a gdy trąciła go nogą, trochę się odsunął. Potem znów przysnął.

Veronique

- Nie drocz się ze mną..
Mruknęła niezadowolona

Kayleight

-A bo co mi zrobisz?
Zapytał jak by był małym dzieckiem.

Veronique

- Zgwałce w ciemnej uliczce...
Roześmiała się, pierwsze ich spotkanie przypomniało jej się

Kayleight

-Po pierwsze to nie udałoby ci sie, a po drugie to chyba będę sie droczył.
Powiedział i znów sobie przypomniał ich pierwsze spotkanie, żałował że nie spełnił swojej groźby.

Veronique

- Nie dałbyś rady oprzeć się mojemu wdziękowi, przecież wiesz...
Powiedziała wymownie, uśmiechnęła się przy tym

Kayleight

-Masz rację, nie mógłbym.
Rzekł i spojrzał na nią łobuzersko, tak jak bardzo rzadko patrzył.

Veronique

- Nawet o tym teraz nie myśl....
Odparła i z krzesła wstała, przeszła tak blisko niego iż mógł wyczuć jej zapach

Kayleight

Owszem, jej zapach dotarł do niego. Kay popatrzył na nią z uśmieszkiem.
-Jak zwykle, prowokujesz.
Szepnął do niej.

Veronique

- Ja? Taka cnotliwa...
Roześmiała się tak iż w każdym pokoju śmiech jej słychać było

Kayleight

-Tak ty.
Rzekł spokojnie i spojrzał na nią.

Veronique

- No nie żartuj tak nawet..
Dłonią machnęła i mrugnęła słodko

Kayleight

-Ja nigdy nie żartuje...
Mruknął i popatrzył na jej usta, a potem uśmiechnął sie gdy mrugnęła do niego.

Veronique

- Czyżby? Jakiś ty grozny... Mrrr..
Do okna zmierzyła swe kroki, przystanęła blisko parapetu

Kayleight

-A co nie jestem groźny, albo straszny?
Zapytał po czym przystanął w miejscu, przez chwilę o czymś myślał, potem tylko potrząsnął głową.